Bolid „Krzeszowice”, o najsłynniejszym bolidzie w Polsce

3 kwietnia 2005 roku. Dla większości Polaków to dzień żałoby po papieżu, który zmarł poprzedniego wieczora. Dla obserwatorów z Pracowni Komet i Meteorów – jeden z kolejnych dni pracy, podczas którego niebo rozświetlił bolid „Krzeszowice”.

Cofnijmy się w czasie o jeszcze jeden rok, do 20 lutego 2004 roku, kiedy to w podwarszawskim obserwatorium zebrało się kilkoro członków PKiM, żeby ustalić prędkość przelatujących tej nocy meteorów. Dopiero po wywołaniu zdjęć okazało się, że zarejestrowano bolid o jasności -10 mag. Ta data zapisała się w historii jako symboliczny początek Polskiej Sieci Bolidowej (Polish Fireball Network).

Bolid „Łaskarzew”, źródło: „Urania – Postępy Astronomii”, 1/2015

Bolid „Łaskarzew” sprawił, że członkowie PKiM zaczęli intensywniej pracować nad siecią kamer obserwujących nocne niebo. W 2005 roku już w kilkunastu miastach w Polsce istniały stanowiska obserwacyjne z kamerami i aparatami fotograficznymi.

Bolid „Krzeszowice” był pierwszym tak jasnym bolidem przeanalizowanym przez PKiM. Zarejestrowano go aż w pięciu miejscach, w trzech metodą wideo (Kraków, Lublin, Zielona Góra), a w dwóch fotograficznie (Nowy Dwór Mazowiecki i Chełmno).

Zebrane dane były na tyle dokładne, że w przeciągu dwóch tygodni powstała wstępna analiza, zaprezentowana na seminarium Polskiego Towarzystwa Meteorytowego. Wtedy też jeden z członków PFN zaproponował nazwę „Krzeszowice”, tworząc tym samym tradycję, według której przyszłe znaleziska miały dostawać nazwy miast trudne do wymówienia przez obcokrajowców.

Bolid „Krzeszowice” zarejestrowany przez krakowską stację, źródło: pkim.org

Z czasem próbowano dokładniej przeanalizować dane, między innymi dlatego, że Czesi otrzymali inne wyniki. Przez rok pracowano nad specjalnym oprogramowaniem, pozwalającym na ponowną, lepszą analizę.

Wysiłek opłacił się. 2 maja 2007 roku, w magazynie „Earth, Moon, and Planets” pojawiła się publikacja o bolidzie „Krzeszowice”, opisująca dokładnie, co wydarzyło się tamtej nocy.

Od tamtego czasu minęło piętnaście lat. PFN rozszerzył swoją działalność, aktualnie w Polsce jest około siedemdziesięciu stacji. Co roku obserwują ciekawsze i jaśniejsze zjawiska niż bolid „Krzeszowice”, ale to on jest tym pierwszym, który dostał tak poważną analizę.

Animacja przedstawiająca fragmentację bolidu,
źródło: pkim.org

Zainteresowanych zapraszamy na stronę PKiM, gdzie znajduje się pełna analiza, razem z wykresami, zdjęciami i dokładnymi danymi.

A na koniec, jako ciekawostkę można przytoczyć wypowiedź jednego z badaczy, który analizował ruch bolidu:

Biorąc pod uwagę obraz bolidu wyłaniający się z tej analizy przestaje mnie dziwić to że ten i ów obserwator pobiegł w najbliższe krzaki szukać meteorytu. Widok rozpadającego się meteoru z wolno wygasającymi fragmentami musiał być bardzo sugestywny. Nie sposób powiedzieć czy z takiego zjawiska coś mogło spaść. Na pierwszy rzut oka meteoroid miał dość dużą prędkość początkową, na tyle dużą że wyklucza się przy niej spadek. Podobnie wysokość końcowa około 40 km nie jest typowa dla bolidów dających spadki. Zastanawia jednak fakt że na tak dużej wysokości obserwowaliśmy fragmenty wyhamowane do prędkości rzędu kilku kilometrów na sekundę. Niewątpliwie temat do przyszłych dyskusji. Ciekawostką jest fakt że ewentualny meteoryt mógłby spaść na Wadowice co robi wrażenie jeśli weźmie się pod uwagę datę zjawiska…”